Yaoi of Manhattan

Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.

#16 2012-05-12 13:47:03

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Markovich rzadko dawał ponieść się emocjom. W biznesie siedział od kilku dobrych lat i nic nie oduczyło go wiary w ludzi jak właśnie to doświadczenie. Świat mody od kuchni nie był miejscem zbyt przyjaznym, każdy raczej walczył o przetrwanie. Projektanci wykorzystujący niewolniczo robotników w swoich fabrykach. Modelki na siłę pakujące się innym do łóżek. Fotografowie walczący między sobą o każdy większy kontrakt. Markovich nie raz zastanawiał się, jakim byłby człowiekiem, gdyby został wtedy w Doniecku. Czy byłby lepszy? Czy byłby gorszy? Nie miał pojęcia. Był jednak na Manhattanie, a tu emocje raczej wyszły z mody. Kosma nie wątpił, że gdzieś tam głęboko ukryte są w nim pierwotne instynkty, ale wolał je raczej zagłuszać. Tak po prostu było bezpieczniej.
W sumie to od razu przesądzone było jego spotkanie z Lincolnem. Kurde, skurczybyk był na prawdę dobry. Gorzej, że wcale nie wyolbrzymiał swojej nieskromnej osoby, po prostu doskonale zdawał sprawę sobie ze swoich atutów. Cholernie podobało się to Kosmie, to zdecydowanie i pewność siebie. Osobiście fotograf nie mógł zdzierżyć próżnych, przesadzających swoje możliwości ludzi lub wręcz przeciwnie zakompleksionych, liczących na żal i pocieszenie osób. Na jego nieszczęście, świat mody aż pękał od takich osóbek.
Z jego biura wyszedł bez słowa, nadal z lekko przyspieszonym biciem serca. Podróż windą wydała mu się nieskończenie długa. W końcu drzwi otworzyły się i na wstępie zirytowany portier przekazał mu smycz Platona. Kosma wziął ją do ręki i z budynku New York Timesa wyszedł ze swoim olbrzymim psiskiem. Skierował się prosto do domu, musiał nakarmić owczarka, wypić piwko i przygotować się. Zamierzał w końcu spóźnić się te swoje dziesięć minut...


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#17 2012-05-12 15:01:53

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Zdjęcia były dobre. Uśmiechnął się pod nosem. Powinien zastanowić się nad wykupieniem Kosmy na stałe do pracy dla New York Times'a. W końcu miałby tutaj kogoś z kim dałoby się porozmawiać albo wykorzystać inaczej czas "rozmowy". O osiemnastej wyszedł z biura, odrobinę zmęczony, nie na tyle by odmówić sobie Babylonu. Całe jego życie mijało w ten sposób. Sen nie był czymś czego nagminnie potrzebował. Kilka godzin wystarczało. Wracał o trzeciej do domu i do siódmej mógł spokojnie oddawać się w ramiona Morfeusza. I nikt nie miał prawa mu tego przerwać.
W swoim mieszkaniu, które notabene było jego drugim ulubionym na Manhattanie miejscem, zaraz po Babylonie, wziął prysznic, by kolejno przebrać się w coś innego, niż garnitur. Zdecydował się na ciemne jeansy i koszulę, której rękawy podwinął do łokci. Jego znajomi, którzy bywali z nim w klubach, wiedzieli że takie najprostsze ubranie działa niesamowicie na każdy rodzaj mężczyzn.
Chwilę po dwudziestej drugiej zaparkował samochód przed Babylonem i wysiadł ze środka. Oparł się o maskę, wyjmując z kieszeni papierosa. Wsunął go do ust, odpalił, po czym zaciągnął się.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#18 2012-05-12 17:00:40

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Do mieszkania jakoś specjalnie mu się nie spieszyło, miał przed sobą jeszcze kupę czasu. W okolicznym kiosku zaopatrzył się w najnowsze wydania kilku interesujących go miesięczników. Prawie zapomniałby o ramie marlboro, gdyby przemiły sprzedawca nie przypomniałby mu o tym. Wjechawszy na ostatnie piętro wieżowca, otworzył drzwi i wpuścił psisko do środka. Gdy nasypywał Platonowi karmy, stwierdził że i on jest głodny. Nie znalazłszy nic innego do spożycia prócz kilku puszek piwa i pokrytego pleśnią sera, zamówił pizzę. Niby w ramach jakiejś najnowszej akcji Voguea wszyscy pracownicy, redaktorzy, modelki, nawet i fotografowie mieli promować zdrowy styl życia. Owszem, Kosmie zdarzało się uprawiać jogging czy przejść na zdrową dietę, lecz nigdy nie na dłuższą metę. Może pójdzie w cycki, westchnął odrywając największy kawałek hawajskiej na cienkim cieście.
Zbierać zaczął się po ósmej. Znalezienie jakiś czystych ubrań w szafie zajęło mu chwilę. No cóż, skrupulatny i sumienny był tylko w pracy. W domu mógł sobie być bałaganiarzem. Włożył na siebie ciemne rurki i tshirt z nadrukiem zdjęcia swojego autorstwa. Troszkę nieskromnie, ale... Szybko narzucił na siebie jeszcze ramoneskę i już mógł wychodzić.
Jako że jak zwykle nigdzie mu się nie spieszyło, postanowił pod klub dojść na piechotę. Pod Babylonem zjawił się kilkanaście minut po dziesiątej. Zaczepił stojącego pod wejściem chłopaka. Co z tego, że w kieszeni miał świeżą ramę fajek, nie mógł przecież powstrzymać się od wyżulenia papierosa na ładne oczy. Cóż, oczy to rzeczywiście miał ładne.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#19 2012-05-12 18:38:20

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Kątem oka przyuważył Kosmę i ruszył w jego kierunku. Wyrzucił papierosa, tuż przy wejściu, przygniatając niedopałek podeszwą buta. Przyjrzał się uważnie swojemu znajomemu, oceniając go po raz kolejny, tym razem zostawiając sobie możliwość podwyższenia oceny po zobaczeniu jak ten się rusza. Co tu dużo kryć, ruch i aparycja naprawdę wiele człowiekowi ułatwiały.
-Cześć - powiedział, zwracając jego uwagę. Zauważył, że ten ma w buzi fajkę, toteż szybko mu ją wyciągnął i pocałował w usta na powitanie. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Pociągnął go za nadgarstek do środka, pokazując bramkarzowi Vip'owską kartę.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#20 2012-05-12 19:44:06

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Przystanął sobie w cieniu budynku, w spokoju wypalając papierosa. Trochę ciekawiło go spóźnienie Lincolna. Kto jak kto, ale Lucyfer był diabelsko punktualny i dokładny, co w większości przypadków było wręcz odwrotnością Markovicha. Bez większego zainteresowania wpatrywał się w stojący przed klubem tłum, gdy zauważył idącego w jego stronę Diabła. Uśmiechnął się, lekko przygryzając wargę.
- A witam serdecznie - wymruczał mu do ucha, dając się porwać. Fakt zabrania mu papierosa trochę go zirytował, Lincoln trochę za bardzo się rządził. Na razie postanowił jednak nie zrzędzić, mimo wszystko liczył na całkiem miło spędzony wieczór.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#21 2012-05-12 21:35:22

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Po tym krótkim pocałunku oddał mu papierosa, bo przecież ten nie był mu do niczego potrzebny. Poza tym w środku można było palić. A przynajmniej w jednej części klubu, w jakiej aktualnie się znajdowali. Tutaj się zatrzymał. Chciał, żeby Kosma dopalił sobie do końca, by mogli w końcu wkroczyć na parkiet. Lucyfer uwielbiał pokazywać się tutaj z kimś. Było to niesamowitym zaskoczeniem dla wszystkich, którzy czekali na jego przybycie, byle tylko przebyć z nim trochę czasu, wyciągnąć do dark-roomu. Teraz pojawił się, do tego z jednym z przystojniejszych mężczyzn z jakimi zapewne mieli możliwość obcować.
-Whiskey? Kamikaze? Martini? Bourbon? - zapytał, wymieniając po kolei trunki, patrząc mu prosto w oczy. On sam na pewno weźmie Bourbon. Jak zawsze.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#22 2012-05-12 22:22:30

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Humor od razu mu się poprawił, gdy Lincoln zwrócił mu papierosa. Trudno byłoby temu zaprzeczyć, Markovich był cholernie uzależniony od fajek. Nie cierpiał gdy inni powtarzali mu dookołanie karm raka. Wychodził z założenia, że woli nawet umrzeć w wieku trzydziestu kilku lat, mając za sobą zajebiste, imprezowe życie niż w wieku osiemdziesięciu lat żałować, że czegoś nie zrobił. Dlatego rzadko czego sobie żałował, wszelakich używek, kobiet czy mężczyzn. Skoro i tak miał się smażyć w piekle, niech przynajmniej będzie miał za co.
- E tam, amerykańskie wynalazki. Dla mnie Walkera - jeśli chodziło o whiskey, Markovich nigdy nie przestał być wierny szkockiej. Do bourbonów nigdy specjalnie się nie przekonał, choć gdyby przyszło mu wybierać, pewnie zdecydowałby się na Beama. Czarnej etykietki Danielsa zdzierżyć już nie mógł, gdyż atakowała go ona ze wszystkich stron. Poczynając od koszulek mijanych przez niego na ulicy nastolatek, kończąc na sosie do barbecue. Amerykanie...


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#23 2012-05-12 22:47:31

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Kiedy Kosma przestał już palić, Lucyfer ruszył w kierunku baru, gdzie znany mu barman (niecałe dwadzieścia centymetrów, lekko wygięty w lewo) zapytał, co dla niego. Podał nazwy trunków, by następnie oprzeć się niedbale tyłkiem o blat. Spojrzał na mężczyznę, z którym przyszedł, uśmiechając się do niego filuternie. Przeczesał gęste włosy palcami, choć przecież te i tak powróciły na swoją stałą pozycje. Lubił czasami to robić, napinać mięsień, po prostu ruszać się, gdy tylko się dało. Nie żeby od razu był nadpobudliwy i skakał z nogi na nogę. Nie, aż tak źle to nie było.
-Sam jestem wynalazkiem Ameryki, więc błagam Cię... nie mów, że amerykańskie nie jest dobre - powiedział, przewracając teatralnie oczami. Wziął swój trunek i przez chwilę jeszcze go nie pił. Najpierw przyglądał mu się, a po chwili przeniósł wzrok na parkiet, gdzie odnalazł mężczyznę, który poprzedniego wieczoru robił mu dobrze. Cóż, na dziś miał lepszy plan.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#24 2012-05-12 23:13:56

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

Markovich rzadko bywał w klubach. Kojarzyły mu się ze służbowymi imprezami, na których zmuszony był towarzyszyć mniej czy bardziej znanym modelkom. Kosma nigdy nie uważał tego za jakoś świetnie spędzony czas, osobiście wolał zalać się w trupa w jakiejś taniej spelunie. Dlatego całkiem zaskoczyła go panująca w środku atmosfera, z zaciekawieniem rozejrzał się po wnętrzu, A właściwie po dość przystojnej klienteli. Może powinien rzeczywiście trochę częściej ruszać w miasto na kluby?
- Wypraszam sobie - teatralnym gestem machnął przed nim ręką. - Ja, mój drogi, jestem produktem importowanym. Za tę moją śliczną buźkę podziękuj Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich i Breżniewowi. Tylko dzięki nim skończyłem w Stanach, zamiast radośnie hasać sobie po Doniecku - przewrócił oczami i zajął się swoim drinkiem. - Może mam ci teraz powiedzieć coś z tym śmiesznym, przesadzonym rosyjskim akcentem, o który Amerykanie podejrzewają każdego urodzonego na wschodzie Europy? Będzie dobry dowód?


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#25 2012-05-12 23:29:14

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

-Tylko spróbuj, a skończymy tę miłą pogawędkę - powiedział cicho, uśmiechając się niczym niewiniątko. - Nienawidzę rosyjskiego akcentu.
Cóż, w sumie nienawidził wszystkich obcych akcentów. Może z wyjątkiem kilku. Te, które brzmiały seksownie były niczego sobie. Taki hiszpański na przykład - niczego sobie. Ale brytyjski, który już całkowicie się Lucyferowi przejadł, był nie do przyjęcia. Szczególnie kiedy ktoś próbował zabłysnąć w towarzystwie za jego pomocą. Jesusowi włączała się wtedy czerwona lampka "wyjść i nie wracać". Amerykanie mieli coś w sobie. Byli otwarci i przynajmniej dało się ich zrozumieć kiedy mówili. Gdy przyjeżdżali tutaj ci cali Turcy, to można było dostać cholery, zanim cokolwiek się zrozumiało.
Powoli sączył swój bourbon, jakby to była woda. Po chwili wyciągnął z kieszeni trochę E, i zaciągnął się, mrugając kilkakrotnie.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#26 2012-05-12 23:41:12

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

- I proszę bardzo. Mili i kurwa gościnni Amerykanie, tak? Chyba najpierw pobijesz mnie, starając mi się udowodnić tą całą amerykańską tolerancję - parsknął śmiechem, odpalając sobie papierosa. Zaciągnięcie się nikotyną błyskawicznie poprawiło mu wisielczy humor. - Plus tylko dla tego, że przegraliśmy zimną wojnę wcale nie czyni nas gorszymi. W każdym razie nie aż tak - uśmiechnął się złośliwie, upijając trunek. - Może jestem rosyjskim szpiegiem i moją misją jest wywołanie III WŚ? Któż to cholera wie...
Nie czekając na jego reakcję, odszedł kilka kroków i oparł się o ścianę. Kąciki jego ust wygięły się w aż do bólu słodkim, przesadzonym uśmiechu. Bezgłośnie przekazał mu, że ma ruszyć do niego swoje cholerne dupsko. Gdy Diabeł szedł w jego kierunku, Markovich nie mógł oderwać od niego wzroku.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#27 2012-05-12 23:59:26

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

-Mówiłem tylko o akcencie, a ty mi tu o trzeciej wojnie światowej - powiedział, przewracając oczami.
Trzecią wojnę światową, to on znał tylko jako pojęcie seksualne, kiedy to robił to z tyłkami tych wszystkich mężczyzn, którzy przewijali się przez jego łóżko. Kiedy ten się ruszył, Lucyferowi nie pozostało nic innego jak zrobić to samo. Z seksownym uśmiechem na ustach i prawdziwą nonszalancją w gestach znalazł się na przeciwko niego, przygryzając dość mocno, w znaczącym geście dolną wargę.
Położył dłonie po obu stronach głowy chłopaka, pochylając się nad nim. Wpatrywał się w jego oczy, zastanawiając się o czym tamten myśli i czy te myśli, krążą wokół niego w tak intensywny sposób w jaki myśli Lucyfera znajdowały się teraz gdzieś przy słowie "Kosma". Rzadko się zdarzało, żeby Jesus myślał o kimś, nawet kiedy z tą osobą rozmawiał. Częściej zajmował się swoimi czterema literami.
-Pocałuj mnie - powiedział, a raczej rozkazał, unosząc kącik ust.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#28 2012-05-13 00:15:56

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

- Potraktuj to jako patriotyzm i poczucie przywiązania do systemu komunistycznego, dobrze? W ogóle to myślenie zostaw mnie, z naszej dwójki chyba ja myślę trochę racjonalniej. No cóż, twoim aktualnym dylematem jest jak podejrzewam sposób dostania się do mojego tyłka. Dobry jestem w ocenianiu ludzi, chyba nie zaprzeczysz, co? - uśmiechnął się złośliwie, zatapiając się w tych jego czarnych oczach.
Choć bardzo chciał, nie mógł powstrzymać nieznacznego przyspieszenia tętna i oddechu, gdy nagle zaczęły dzielić ich centymetry. Oparł głowę o ścianę, przymknął oczy i napawał się wonią mężczyzny.
- Znowu się rządzisz. Chyba strasznie tania ze mnie dziwka, skoro sprzedam się za jednego Johnniego. No ale cóż, czegóż ten człowiek w dzisiejszych czasach nie zrobi, by napić się porządnej szkockiej - westchnął, przybliżając się lekko i drastycznie skracając dzielące ich usta centymetry. Powoli błądził językiem po jego wargach, w końcu znudzony otworzył je delikatnie wpychając się do wnętrza diabelskiej jamy ustnej.


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

#29 2012-05-13 11:57:05

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

-Oh, jesteś kolejną osobą, która uważa mnie za płytkiego dupojebcę - powiedział urażonym tonem, unosząc delikatnie podbródek, jakby chciał tylko spotęgować tę swoją "obrazę" na cały świat. Po chwili jednak powrócił do patrzenia mu w oczy, droczenia się tymi spojrzeniami. Na jego twarzy pojawiło się coś w kształcie pożądania, choć może było to trochę zbyt wygórowane słowo. Przesunął palcami prawej dłoni po klatce piersiowej Kosmy, obserwując przez chwilę ich wędrówkę. Kiedy już mu się to znudziło przybliżył się do niego jeszcze o centymetr. Kiedy usłyszał jego kolejne słowa, jego usta rozszerzyły się w zwycięskim uśmiechu. Odwzajemnił jego pocałunek, zwinnie poruszając językiem. Przygryzł ten ruchliwy orgazm Kosmy w swoich ustach, uśmiechając się kącikiem warg. Po chwili wsunął swój język do jego ust i zaczął penetrować jego usta, badać podniebienie. Kiedy w końcu się od niego oderwał, uśmiech na jego twarzy odrobinę zbladł, przez co Lucyfer wydawał sie teraz dziwnie tajemniczy.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#30 2012-05-13 16:51:20

Kosma Markovich

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 194
Punktów :   

Re: Lucyfer x Kosma

- Nie skądże znowu, miły z ciebie diabełek - uśmiechnął się zawadiacko, na chwilę kończąc pocałunek i odklejając się od mężczyzny. Parsknął śmiechem, widząc zawód na jego przystojnej twarzy. Nadal nie przestając się głupawo uśmiechać, dokończył ostatnim łykiem swój drink. - No i błagam cię, trochę kultury. Nie dupojebcę tylko waginosceptyka. Dostrzegasz tą subtelną różnicę? - na jego twarzy zagościła powaga, tylko w zielonkawych oczach zabłysły iskierki. Przez chwilę starał wyswobodzić się z objęć Lincolna, w końcu udało mu się to i poszedł siąść na wysokim, barowym krześle. Wyciągnął z kieszeni foliową torebkę z zieloną zawartością, bletki. Kilkoma sprawnymi ruchami skręcił dwa blanty, przylizując je na końcu, by się nie rozwaliły. Robiąc to, nie spuszczał wzroku ze swojego towarzysza. - Odpal mi proszę jak swojej dziwce - wsadził sobie węższą końcówkę dżointa do ust, uśmiechając się łobuzersko. Drugą ręką wyciągnął w stronę Lucyfera drugiego skręta.

[Tak się zastanawiam, czy przypadkiem nie wpuścić do wątku jakiejś bomby lub ewentualnie powiedzmy granatu bez zawleczki]


Eat. Pray. Fuck.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plwww.turysta24h.pl www.dzieciwdomu.pl www.numizek.pl