Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.
Pokiwał głową ze zrozumieniem. Ta odpowiedź zakończyła rozmowę. O co mógłby zapytać się pana ciemności? Jak jest w piekle? Jak wygląda Bóg? Tyle różnych pytań a tak głupio mu je zadać. Postanowił się nie odzywać. Zamówił sobie mojito i machając nogami zaczął pić drinka przez słomkę.
Offline
Spojrzał na niego i o mało nie udławił się własną śliną. No może nie tak "o mało", bo w sumie było to niewykonalne, ale jednak... Zmarszczył brwi, po czym pochylił się nad elfem. Poczekał aż ten przełknie napój, by kolejno wyjąć mu z ust słomkę i cisnąć nią przez bar.
-Oszczędź sobie wstydu - powiedział, kręcąc głową z żałością. - I mnie przy okazji.
Offline
James poczuł jak ktoś wyciąga mu słomkę z ust. Odwrócił głowę i spojrzał na Lucyfera. No tak, bo kto inny mógłby to być?
- Eeeej! Czemu mi ją zabrałeś? - Zmarszczył brwi i westchnął. Przecież może pić jak mu się podoba.
- Tobie? - Przekręcił główkę na bok.
Offline
-Siedzę koło ciebie, więc automatycznie i mnie robisz niesamowitą "siarę", jak to chyba się teraz mówi... - powiedział, nie odrywając wzroku od jego tęczówek. Picie przez słomki pozostawiał kobietom i tak powinno zostać. Pedał, nie pedał mógłby się powstrzymać i pić jak facet. Tego jeszcze tylko brakuje, żeby zaczęli zamawiać cosmo.
Offline
- No dobra dobra. - Patrzy mu prosto w oczy uśmiechając się lekko. Wziął szklankę i wypił duszkiem wszystko. Po chwili jednak odwrócił wzrok od diabła i zaczął rozglądać się po klubie. Nic ciekawego. Sami ludzie.
Offline
To, że byli tam ludzie raczej było spowodowane faktem, że siedzieli na ziemi. Trudno było tutaj trafić na jakąś ciekawą sztukę. Lucyfer w końcu znudził się tym miejscem i podniósł się z krzesła. Nie zostawiając barmanowi napiwku ruszył w stronę drzwi.
Offline
- Gdzie idziesz? - Zawołał zauważając, że diabeł wstał. Zeskoczył ze stołka i pobiegł za nim. Nie miał ochoty siedzieć tu sam, a Lucyfer był bardzo ciekawym osobnikiem. Zrównał się z nim i spojrzał na niego.
Offline
-Gdzieś, gdzie nie będę musiał mieć styczności z irytującym elfem - powiedział, nawet na chwilę nie odrywając wzroku od jego oczy. Takie rzeczy trzeba było mówić w ten sposób, patrząc sobie na buty, traciły na wadze jak i prawdziwości, a na tym zdecydowanie zależało diabłu. W sumie to sam nie wiedział, gdzie chce iść. Może zabije parę osób, może wróci do piekła albo znajdzie sobie kogoś na tę noc, a potem dopiero zabije...
Offline
- No przestań. Weź mnie ze sobą. - Uśmiechnął się czarująco. Kto powiedział, że nie mogą iść do łóżka? Lucyfer jest taki... Silny, stanowczy i na pewno świetny w łóżku. O to Jamie się nie martwił. Pytanie teraz, jak go przekonać?
Offline
-Do piekła? - wymruczał w jego stronę swoim lekko zachrypniętym, seksownym barytonem. Do piekła było o wiele łatwiej wejść niż wyjść, dlatego Lu nigdy za bardzo nikomu wejścia tam nie bronił. Co do seksu, sprawiały miały się jasno. Lucyfer był w tej dziedzinie Bogiem. Czy diabłem, zależy jak na to spojrzeć. Ważne, że był cholernie dobry i wielu marzyło, by choć raz spędzić z nim noc. Gorzej z faktem, że Lu czasami przestawał nad sobą panować, a wtedy mógł, cóż, niechcący kogoś podczas tego seksu zabić. Pewnie, zawsze mógłby trochę się opanować, może...
Offline
Uśmiechnął się lekko i stanął blisko niego patrząc w te piękne oczy.
- A dlaczego nie? - Wyszeptał mu do ucha. Piekło. Ciekawa propozycja.
Offline
Mało kto chciałby tam zejść, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że zazwyczaj stamtąd nie wracano. Jakimś cudem Lucyfer jednak wcale nie miał ochoty zabierać tam elfa.
-Przekonaj mnie, że warto - powiedział zaczepnie, krzyżując ręce na piersi. Odsunął się w tym samym czasie o krok, by nie czuć jego gorącego oddechu na uchu. Chłopak musiał chyba stać na palcach, bo był od niego w cholerę niższy.
Offline
Elf stanął normalnie i spojrzał mu w oczy unosząc lekko głowę.
- Przekonać? - Jedną dłoń zacisnął na jego koszulce, a drugą położył na jego kroczu.
- A jak mogę Cię przekonać? - Odpowiedział na zaczepkę.
Offline
Przewrócił zrezygnowany oczami, po czym złapał go za nadgarstek.
-Na pewno nie tak - powiedział, unosząc znacząco brwi. - W ten sposób tylko pognieciesz mi koszulę. Ale próbuj dalej.
Ruszył w kierunku bocznych uliczek. Znikanie stąd byłoby dziwne, poza tym nie lubił mieć przy tym świadków. Lepiej, żeby nikt nie dowiedział się o jego specjalnych zdolnościach.
Offline
Westchnął i ruszył za nim. Myśli intensywnie.
- Co sprawia Ci przyjemność? Mam kogoś wepchnął pod auto? - Pokręcił tylko głową na myśl o tym. To niedorzeczne.
Offline