Yaoi of Manhattan

Znajdź swoje miejsce w świecie yaoi.

#1 2012-05-13 14:38:19

Michael Taylor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-12
Posty: 35
Punktów :   

Lucyfer x Michael

Kolejny wieczór, kolejna noc wypełnione jaskrawą gamą kolorów. Świat pulsuje w rytm dudniącej w głośnikach muzyki. Ludzie tańczą, uśmiechając się niczym klauni. Nic się nie liczy prócz zabawy, spełniania własnych egoistycznych zachcianek.
Oczy, których źrenica niemal w całości pochłonęła bursztynowe tęczówki, śledzą ten motłoch cisnący się na parkiecie. Usta rozciągają się w uśmieszku, a ciało podryguje delikatnie do rytmu. Ze ściskanej w dłoni szklanki wylewa się odrobina alkoholu, ale to nie jest przecież ważne.
Ważne jest, że w żyłach krąży substancja dająca zapomnienie, wprowadzająca w magiczny stan radości, szczęścia. Świat wygląda i smakuje inaczej, lepiej. Aż chce się go chłonąć tonami.
Michael jednym haustem dokończył swoje drinka i rozejrzał się wokół, szukał kogoś, kto mógłby dziś pełnić dla niej rolę najważniejszą. Potrzebował kasy, musiał się więc odpowiednio zakręcić tu i ówdzie. Odgarnął z twarzy zbłąkane kosmyki, poprawił koszulkę, jakoby to miało jakoś przyciągnąć ewentualnych chętnych.
Wyłowił spojrzeniem mężczyznę przy barze. Wyglądał na kogoś, kto raczej nie musi korzystać z usług, które Mikey świadczył, ale przecież nie zaszkodzi spróbować. Wystarczyło przyjrzeć się temu facetowi, by stwierdzić, że portfel to musi mieć dość wypchany.
Brązowowłosy ześlizgnął się ze swojego stołka i przeszedł kilka kroków, by zająć miejsce obok mężczyzny.
- Dla mnie jeszcze raz to samo, a dla tego pana wszystko, co tylko on sobie zażyczy - rzucił do barmana Michael, a potem zerknął na swoją "ofiarę". Posłał mu filuterny uśmiech i mrugnął zawadiacko okiem.


I nie wiem czy wiesz, przy zapalonym świetle czasem czuję się bezpieczniej, więc...
powiedz czy, takiego mnie chcesz.

Offline

 

#2 2012-05-13 15:23:01

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Michael

Papieros, dzisiejszy nieodłączny kompan Lucyfera, znalazł się w jego wargach, po chwili podpalony. Tylko po to, by ten mógł zaciągnąć się dymem i wprowadzić tę rakotwórczą substancję do płuc. Umrze młodo, na to liczył. Po co być starym, nieudolnym, niedołężnym, skoro można być zawsze młodym i pięknym, zapamiętanym w ten sposób? Lincoln nie miał pojęcia. Życie było zbyt piękne, żeby mieć z niego wspomnienia siebie samego pogrążonego w zamyśleniu nad tym, która laska najlepiej podtrzyma nasze ledwo ruszające się już ciało.
Tego dnia chciał skończyć samotnie. Był to chyba pierwszy raz kiedy chciał tak skończyć. Miał jednak po prostu zły humor. Za dużo pracy na głowie. A mówią, że to kobieta zamęczy człowieka. Trzeba się było domyślić, że skurwysyństwo jest w rodzaju żeńskim. Nigdy by się w to nie pakował.
Przeczesał ciemne włosy palcami, pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. Zamknął oczy, kompletnie nie przejmując się tym, że barman pyta go, czy mu czasem nie dolać. Może i dolać, ale wymagałoby to skinienia głową. Chyba był chory. Dotknął swojego czoła. Rzeczywiście coś go łapało. No do kurwy nędzy, dlaczego? Jutro miał wpaść do niego mężczyzna z wymiany międzynarodowej. Student z Hiszpanii. Nie chciał tego przegapić. Mowy nie było. Musiał nabrać sił. Potrzebował E.
Odwrócił głowę na bok, kiedy usłyszał ten przyjemny, miękki głos tuż przy swoim uchu. Spojrzał na mężczyznę, a kącik jego ust mimowolnie powędrował ku górze.
-Oj, trafiłeś na kiepski moment. Czuję się jak gówno - powiedział, przesuwając dłonią po twarzy. - Danielsa. - dodał w końcu.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#3 2012-05-18 16:13:22

Michael Taylor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-12
Posty: 35
Punktów :   

Re: Lucyfer x Michael

Obserwował uważnie mężczyznę, mając na usta wciąż ten sam delikatny, ale zarazem jakiś taki zaczepny uśmieszek, jakby chciał w ten sposób zachęcić do wejścia do tej dziwacznej gry, która wokół nich się rozgrywała.
- W takich wypadkach zazwyczaj pomaga siedzenie w domu w łóżku - stwierdził Mikey jakże błyskotliwie, po czym przyssał się do swojej butelki z piwem jabłkowym. Cóż, lepiej nie przesadzać z mocniejszym alkoholem, skoro już się nafaszerowało innymi używkami...
- Może jednak moje towarzystwo umili ci choć trochę te trudne chwile - mruknął jeszcze gardłowo Taylor i podsunął swemu towarzyszowi szklankę z Danielsem, którą barman właśnie postawił na blacie. I, och, przypadkiem otarł palcami o wierzch dłoni mężczyzny...
Szczerząc się nieco perfidnie, upił kilka kolejnych łyków swojego piwa. Wolną dłoń zanurzył w kieszeni spodni, chcąc jakby upewnić się, że jego mała przyjaciółka nie oddaliła się z jakimś złodziejaszkiem. Ale nie. Była tam. Jedna działka, czekająca grzecznie na swoją kolej. Michaela korciło, żeby na chwilę zniknąć w łazience i zażyć narkotyku, jednak poprzednia dawka wciąż działała. Oszczędny narkoman, a to ci heca.
- Często tu bywasz? - zagaił, unosząc brwi. Musiał to wszystko dobrze rozegrać, żeby skończyć z jakąś gotówką w kieszeni.


I nie wiem czy wiesz, przy zapalonym świetle czasem czuję się bezpieczniej, więc...
powiedz czy, takiego mnie chcesz.

Offline

 

#4 2012-05-18 23:31:37

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Michael

Lucyfer spojrzał na niego uważniej, kiedy ten zaczął tę swoją grę. Uh, jednak Lucyfer Lincoln - nie ważne w jakim wieku - nie mógł obejść się bez kompana na wieczór. Tym razem jednak nie był na siłach. Ani w sumie nie miał nawet ochoty na cokolwiek. A to... zdarzało się rzadko. Był też jeszcze jeden powód, ale te dwa pierwsze chyba kompletnie wystarczały, prawda? Odsunął swoją dłoń na bok kompletnie naturalnym gestem, udając że chce przeczesać swoje włosy. Wziął Danielsa do ręki i opróżnił szklankę jednym haustem. Mógłby pić wolnej, napawać się zapachem i smakiem alkoholu, ale wolał jednak opróżnić ją szybko i nie myśleć już o tym wszystkim.
-Nie. Wolę Babylon. Tu jest... dość obskurnie - powiedział, rozglądając się dookoła. Rzeczywiście, to nie były jego klimaty. W klubie Babylon może i było głośniej, ale wszystko wyglądało naprawdę odjazdowo. Chociaż tam jeszcze nie widział tej przystojnej buźki. A to wielka szkoda. Niestety, trafił na niego teraz. Teraz, kiedy wszystko było na nie. I wszystko mu zabraniało. Cudownie.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

#5 2012-05-19 14:05:00

Michael Taylor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-12
Posty: 35
Punktów :   

Re: Lucyfer x Michael

- Jeszcze kilka szklanek - tu Mike wskazał na opróżnione naczynie - a zrobi się tu o wiele bardziej kolorowo. - Uśmiechnął się nieznacznie i pociągnął kilka kolejnych łyków ze swojej butelki. Oblizał wargi, by pozbyć się ostałych w kącikach ust kropelek piwa. - Babylob, Babylon... słyszałem o tym klubie, jednakowoż nigdy nie dane mi było się tam zapuścić - rzekł, wzruszając ramionami. Cóż, może kiedyś nadarzy się odpowiednia okazja...
- Nawet nie wiesz, jak okrutnie mi przykro, że jesteś taki nie w sosie - powiedział Michael, układając usta w podkówkę, coby wyrazić swój przeogromny żal. Oczy mu się śmiały, a łapska bez ładu i składu zaczęły wystukiwać coś o blat baru, jak gdyby Mike był jakimś niespełnionym perkusistą. - Gdybym mógł ci jakoś pomóc... - mruknął jeszcze gardłowo i uniósł brwi w niemym zapytaniu.
Po chwili rozejrzał się na boki. W tłumie dostrzegł kilka znajomych twarzy. Znajomych... pamiętanych w zasadzie przez mgłę, bo zazwyczaj były to znajomości zawierane po nafaszerowaniu się używkami...


I nie wiem czy wiesz, przy zapalonym świetle czasem czuję się bezpieczniej, więc...
powiedz czy, takiego mnie chcesz.

Offline

 

#6 2012-05-19 14:34:28

Lucyfer

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-10
Posty: 1585
Punktów :   

Re: Lucyfer x Michael

-Jeszcze kilka szklanek i zrobi się nie tylko kolorowo, ale i przestanie mnie wszystko boleć, więc może nawet będę zdolny do czegokolwiek - powiedział, po czym skinął na barmana, by ten dolał mu Danielsa. Mało kiedy był powoli, delektując się smakiem alkoholu. Wolał pić szybko, by później mieć czas na zabawę. A potem wracał do domu i wykończony siadał na kanapie, by upalić się jakimś zielskiem, które trzymał w domu. Możnaby powiedzieć mu że zachowuje się jak dzieciak, co przecież słyszał w porywach kilka razy w tygodniu - Ale z ciebie Piotruś pan! Lekkoduch! Niczym się nie przejmujesz! Masz wszystko w dupie! - No i taka była prawda. Obchodziło to jednak wszystkich, poza nim.
Przyjrzał mu się uważniej, przysuwając delikatnie, by ich twarze dzieliła mniejsza odległość. Muzyka zaczeła grać głośniej, a on najmniejszego zamiaru nie miał krzyczeć. Mimo wszystko, jakoś go wychowano. A to na pewno była jedna z zasad.
-A więc... stawiasz mi drinki, gdyż...? - zapytał, unosząc brwi.


You never know how much time you'll have.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plkolce na ptaki Sasino pensjonaty